PokredzieBannerDlugi

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Zawodnicy od lat jeżdżą z niedoleczonymi urazami. Specyfika naszego sportu jest taka, że w wielu przypadkach można to zrobić bez powodowania zagrożenia. Sam to robiłem jako zawodnik i te mecze wychodziły mi różnie. Kiedy było źle, to też dochodziłem do wniosku, że nigdy więcej, ale i tak startowałem. Naprawdę nie widzę tu idealnego rozwiązania.

Mariusz Staszewski

Woffinden-BritishFinal2012Odwiedził mnie parę dni temu dawno nie widziany kolega. Taki dobry, ze studenckiej jeszcze ławy. Niejeden się wykład przespało, niejedną nockę zarwało. Tośmy się rozsiedli wygodnie. Nie nie, nic z tych rzeczy. Poniedziałek był, weekend ciężki, a i rano do pracy. - To zostań jeszcze godzinkę. Angole mają swoje mistrzostwa, żużel pooglądamy - rzuciłem, kiedyśmy rozwiązali już dwuosobową komisję śledczą d.s. wyjaśnienia przyczyn kolejnych klęsk Polaków w Londynie. Zaproponowałem przeczuwając negatywną reakcję, bo kolega mój żużel trawi, i owszem, ale głównie taki we flaku. A i to okraszony obficie i raczej nigdy o suchym pysku. Stąd też sylwetkę ma już mocno bajerską. I nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. - O, a będzie Bombel? - wypalił za to niespodziewanie. Bo musicie wiedzieć, że druh ów, od lat bez mała dziesięciu jest platonicznym fanem Harrisa Chrisa. I do dziś sam nie wiem, czy to uczucie zapłonęło odkąd, przypadkiem zupełnym, obejrzał raz Grand Prixa w Cardiff, od kiedy lekko stuningowaną, przeuroczą ksywkę usłyszał, czy może odkąd, ujrzawszy Bryta bez kasku, zakrzyknął: o żesz, on tak naprawdę wygląda?! Po czym stwierdził, że przypomina mu serialowego bohatera z lat młodzieńczych. Ale mniejsza z tym.

Akurat do boju wychodzili nasi siatkarze plażowi, co już w prologu łomot z łotewskich rąk wygarnęli. Kolejny rywal, mistrzowie z ojczyzny beach balla, nie nastrajał optymistycznie - to tylko pomogło w wyborze. I nie żałowaliśmy. Chociaż na liście startowej chłopaki, których nic tylko zapakować w RyanAira i 15 sierpnia wysłać do Zielonej Góry (byle porannym lotem, żeby na 14 zdążyli), kilka wiecznie perspektywicznych sierot, i Allen, któremu już przed zawodami warto wpisać "withdrawn" w program (na wypadek jakby w 5. biegu długopis już przerywał), to jak na ten obraz nędzy i rozpaczy, widowisko było przednie. Cóż z tego, że prędkości mniejsze, a co rusz któryś gnie się i łuki "na dwa" wyrabia. Ale jest show? Jest. To czego chcieć więcej?

- Czemu nie ma u nas w mieście takiego toru? - wypalił w końcu koleżka po jednym z biegów, gdzie jego Bombel, choć przegrał, to ze trzy razy tasował się na trasie z Nichollsem. - Bo nie. I kończ to szybciej. Bo u nas jest poważny żużel, za poważną kasę, i też chodzi o to, żeby wygrać. A nawet bardziej - zły, że się ociąga, odpowiedziałem, w nagrodę za trafne pytanie przełączając mądrali na siatkarzy. Którzy tymczasem, miast spodziewanych batów, właśnie sensacyjnie rwali seta czempionom z Florydy. Gdyby ktoś się pytał o genezę cudu, nasza to, nie chwaląc się, z kolegą, zasługa. Bośmy im własnym płucem, gardłem, pięścią i tym, co występuje w puszczy, pomogli.

I tak, skacząc pomiędzy kanałami niczym najbardziej żużlowy z naszych posłów pomiędzy formacjami, dobrnęliśmy aż do finału. I tu się zaczęła ostra jazda. Kolega za Bomblem, a ja za Woffim. A w środku Nicholls, pod płotem tłumik, a nad nim Kennett. I pięknie poszli, i moje górą! Tajski wystrzelił jak z katapulty, nawet Olkowicz by zauważył. Ba, zmiana sojuszu: kolega widząc, że Bombel da ciała, szybko przerzucił nań swą sympatię i darł się: "bij, zabij, rysuj Nichollsa!". Nie lubią się coś, jak Kargul z Pawlakiem. I co? I dupa. Nie dane było dotrzeć do mety naszemu hiroł. Zasuwał do przodu, prowadził pewnie, ale za jego plecami przeszarżował nierozgarnięty jak zwykle Kennett. Postawiło mu bike'a w poprzek, wywinął kozła, poleciał na bandę.

- I co teraz? - zapytał kolega, kiedy już jasnym się stało, ze nasze okrzyki "wstawaj!", okraszone drobnym epitetem, Edek z krainy kredek ma totalnie gdzieś. - Standardowo, Kennetta wykluczą i powtórka we trzech.
Com ja się nasłuchał... Aż wąs sumiasty na portrecie ś.p. dziadka-piłsudczyka opadł. I o błazenadzie, i o sporcie wiejsko-niszowym, i o sprawiedliwości społecznej tam było. - Śmieszny ten wasz żużel. Przełącz na siatkówkę - to tylko nadaje się do zacytowania. Nim przełączyłem, powtórkę, zgodnie z przewidywaniami, wygrał Nicholls.

Kolega dawno już wyszedł, siatkarze dzielni ostatnie SMS-y z gratulacjami odebrali, a mnie, staremu konserwatyście, przez myśl przemknęło: kurczę, ma sporo racji ten druh mój serdeczny. Bo w zasadzie to sytuacja prosta jak drut. Woffinden ruszył i mknął po zwycięstwo. Na własnym torze, gdzie ścieżki nie tyle zna, co sam je stworzył. Wyrypał się za jego plecami Kennett siermięga. Miał szanse wygrać? Mniej więcej takie, jak ja wrzucony do basenu z Phelpsem. Jaką rekompensatę za krzywdząco przerwany bieg otrzymał Woffi? Powtórkę wyścigu? Wolne żarty. Tym bardziej, że jechał akuratnie z parszywego pola B, bo pole najlepsze, tuż obok, wybrał stary wyga Nicholls. A wybrał po temu, że na 20 wyścigów aż 9 zakończyło się zwycięstwem rajdera z trzeciego. To więcej niż to woffindenowe plus A, razem wzięte.

Że statystyki nie jeżdżą - to ja wiem. - Byłby dobry, to i powtórkę by wygrał - powiecie. Bylibyście konsekwentni, to zacieszalibyście, gdy kret jeden skończony (przepraszam juniora z Rzeszowa), stojąc metr obok, nie dostrzegł ukraińskiej piłki w EURO-bramce Anglików - odpowiem. Zacieszaliście? Nie, a dlaczego? Przecież jakby byli dobrzy, to by wbili Angolom jeszcze trzy.

Błędy sędziów są taką samą solą tego sportu, jak piękne akcje - wciąż słychać zewsząd. To ja p... taką sól. Przynajmniej odkąd młodzieńczą traumę przeżyłem, kiedy to awans do okręgówki poszedł w diabły, bo Siwego, cośmy go też "Tregeze" zwali, postrach całej A-klasy, jeden taki omylny "ecce homo" w 25 minucie z boiska wyrzucił. W 25-ej! A potem karnego jeszcze wymyślił. Kolega do dziś polewa, że było być skończonym idiotą; biegać, starać się, gdy jasnym było, że kierownik tamtych szwagra ma w Polmosie, a sędzia wesele na dniach.

Tyle o piłce w tym felietonie. Poza tym, co to za błąd sędziowski, kiedy w naszym Wolverhampton żadnego błędu nie było. Kennett dupska nie ruszył na czas z toru, więc sędzia, ku rozpaczy Woffindena, bieg musiał przerwać. Dla jego, i dla Kennetta dobra. Coś się dało zrobić lepiej? Chyba tylko harpun wielorybniczy wycelować i ściągnąć go migiem, wraz z całym żelastwem, na trawę. Nie, żebym Edkowi nieczystość zarzucał (choć wie go czort jeden), lecz i takich magików to by się na pęczki zebrało. I u nas. Ręka do góry, u kogo w klubie akcji takowej nikt nie odstawił. A jednego nawet Rejtana kojarzę, co legł na łuku jak kłoda, ale punkt rywalom urwał. Jego kolega w powtórce. Ale to było dobre...

A jakby tak - myślę sobie - wyścig powtarzać, i owszem, ale w powtórce ten, co prowadził, ruszałby już nie z linii, lecz dokładniuśko z taką przewagą, jaką miał w momencie przerwania? Śmieszne? Jak dla mnie, to ani trochę bardziej niż obecny przepis. Że nie da się precyzyjnie ustalić, czy tej przewagi było 5 metrów czy 7,5? To niech się nie da. Niech rusza z jakąkolwiek ustaloną.

Ale to nie przejdzie, bo... No właśnie, pomóżcie - bo co? Kolega obiecał wpaść znowu pod koniec igrzysk, a jak już splądruje lodówkę, pewnikiem zapyta.

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Zawodnicy od lat jeżdżą z niedoleczonymi urazami. Specyfika naszego sportu jest taka, że w wielu przypadkach można to zrobić bez powodowania zagrożenia. Sam to robiłem jako zawodnik i te mecze wychodziły mi różnie. Kiedy było źle, to też dochodziłem do wniosku, że nigdy więcej, ale i tak startowałem. Naprawdę nie widzę tu idealnego rozwiązania.

Mariusz Staszewski

Odwiedź nasze social media

fb ikonkaX ikonkaInstagram ikonka

Typer 2025 - zmierz się z najlepszymi!

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2025
1. Orlen Oil Motor Lublin  11 24 +184
2. Betard Sparta Wrocław  11 20 +103
3. PRES Grupa Deweloperska
 10 17 +54
4. Stelmet Falubaz  11 15 -38
5. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  11  9 -10
6. Krono-Plast Włókniarz  10  7 -21
7. Stal Gorzów  11  5 -117
8. Innpro ROW Rybnik
 11  4 -155
 Metalkas 2. Ekstraliga 2025
1. Abramczyk Polonia
 11  22 +142
2. FOGO Unia Leszno  10  21 +162
3. Cellfast Wilki Krosno  11  16 +49
4. Texom Stal Rzeszów  11  15 -11
5. Hunters PSŻ
  9   8 -52
6. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź
 10   5 -99
7. Autona Unia Tarnów  10   5 -91
8. Moonfin Malesa Ostrów  10   3 -100
Krajowa Liga Żużlowa 2025
1. Ultrapur Start Gniezno
 8  16 +93
2. Wybrzeże Gdańsk
 8
 16 +86
3. Pronergy Polonia Piła  9
 14 +58
4. Optibet Lokomotiv  9
 12 +1
5. Trans MF Landshut Devils  9  8 -34
6. Speedway Kraków  10  4 -160
7. OK Kolejarz Opole  9 2 -144

Klasyfikacja SGP 2025 (po 7/10 rund)

1.   Bartosz Zmarzlik
131
2.   Brady Kurtz
122
3.   Fredrik Lindgren
99
4.   Daniel Bewley 97
5.   Jack Holder 86
6. Łotwa duża  Andrzej Lebiediew 59
7.   Max Fricke
59
8.   Robert Lambert 57
9.   Dominik Kubera 51
10. Czechy duzaFlaga  Jan Kvěch 49
11. Mikkel Michelsen 48
12. Anders Thomsen
45
13. Jason Doyle
39
14. Martin Vaculík 39
15. flaga niemiec Kai Huckenbeck 32
16. Leon Madsen 16

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43